piotrek092 pisze:Teraz wygląda groteskowo,ale wtedy to było marzenie wielu TT-kowców,to ciągłe oglądanie katalogu było frajdą,a jeszcze większą zdobycie wymarzonego modelu w Składnicy Harcerskiej.
Zgadzam się w całej rozciągłości...

Do dziś mam odfajkowane modele które już posiadam a które kiedyś sobie kupię:)
wlodar pisze:(...) O ile skrócenie Y-ków można tłumaczyć dostosowaniem do produkowanych torów (choć powinno być odwrotnie), to podcięcia przy drzwiach z 2 mm szparą między wózkiem i pudłem już wtedy wyglądały fatalnie. To samo jest z lokomotywami. Ludmiła na podwoziu NOHABa to jakiś żart. BTTB szło totalnie na skróty, choć wagony dwuosiowe w większości bronią się do tej pory. Oczywiście sentyment do Czuj-Czynów (CSH) pozostał, ale nawet spora część modeli do N-ki już w latach 80-tych wyprzedziła TT pod względem zgodności z pierwowzorem.(...)
Tylko wtedy zupełnie to człowiekowi nie przeszkadzało.
Sam fakt posiadania jakiegoś modelu już był radością samą w sobie. Z jednej strony smutne (bo człowiek się zadowolił byle czym) z drugiej o ile to upraszczało sytuację.
Dziś pojawi się model to wszyscy się doktoryzują, że o 0,1mm za krótki, że napisu brakuję, że toporny, z drugiej za delikatny itd etc.
I efekt taki, że ma się mieszane uczucia. Kupuje się za ciężkie pieniądze a nadal nie do końca spełnia oczekiwania.
Mnie w TTce zawsze najbardziej przeszkadzała jedna rzecz....
Oprócz jako takiej bipy nie było nic z logiem PKP.
I tu niestety mimo wszechobecnej cyfryzacji i technologi z kosmosu nie wiele zmieniło się u naszych dużych producentów a na produkty z manufaktury niestety zwykłego śmiertelnika nie stać.
A jak się coś nawet pojawi to najczęściej jest to przemalowanka która kosztuje dużo więcej niż ten sam model w oznaczeniu np DR.
Ot takie wspomnienia...