Grzegorz TT pisze: a już na pewno nie do lokomotywy której potrafi rozsypać się wózek

.
No tak – Tillig mógłby popracować jeszcze nad swoją formą, a przynajmniej stosować nieco lepsze materiały.
Z poręczami – ok., faktycznie - brak zasilania z pantografów, ale czy ktoś je w ogóle stosuje
No masz, a ten ciągle swoje. Już Ci pisałem kiedyś, że akurat w tej E 42 zanim ją dostałeś wózek był otwierany przynajmniej ze 40 razy. Więc miał prawo sie delikatnie obluzować. Ale podgięcie go załatwiło sprawę. Zresztą potem Karol ją miał i nią jeździł i chwalił ją sobie, nic mu nie wylatywało. Nie rozumiem czemu Tillig miałby popracować nad formą czegoś, co praktycznie nie da się poprawić. Materiały są w E 42 naprawdę badzo wysokiej jakości. Jeśli chodzi o E 42, to tu będę Tilliga bronił i każdy, kto ją posiada będzie jej bronił, bo to genialny model.
A Ty żeś tak na mnie naskoczył, że zaczynam się bać. Powiedz mi, gdzie napisałem, ża Kuehn do dupy i że nie kupujcie, bo to złom. Nigdzie. Napisałem wszystko co było zgodne z prawdą. Uproszczenia, troszku zagmatwana elektronika (przeróbka Lenz + DCC) i brak zasilania z trakcji. Dla Ciebie ten brak nie jest odczuwalny, ale są ludzie u których właśnie to przekreśla model, bo mają zasilanie z drutów trakcyjnych. Znam takich - tylko jedna szyna i zasilanie z góry. Dlatego to napisałem, by ktoś, kto kupił tą lokę i miał tylko takie zasilanie nie poczuł srogiego zawodu.
A co do ceny. Lokomotywa jest robiona przez podwykonawcę w Chinach i koszta produkcji tam są znikome. Dlaczego podejrzewam, że podwykonawcą jest Roco? Bo model jest dobry. Bo jest. A czy to znów taka ujma dla Kuehna, że akurat współpracuje z Roco? Nie! Wręcz przeciwnie. Ma zapewnioną jakość. Wysoką jakość. Jeszcze po jednym ze zdjęć w katalogu Kuehna można mieć podejrzenia, że podwykonawcą jest PIKO (zdjęcie 211 jest to zdjęcie PIKO H0 co jest podpisane w katalogu). Ale nawet wtedy jakość jest wysoka. Świadczy to o zaradności Pana, który dogadał się z dobrą firmą, robią dla niego formy, produkują tam, gdzie produkcja jest najtańsza, a on tylko sprzedaje pod swoim szyldem.
Zapytałem Tilliga (mailownie) jak zmieniły by się ceny modeli, gdyby przeniósł produkcję do Chin. Powiedział, że spadły by o ok 30%. Ale póki co nawet produkcja w Niemczech i Czechach jest opłacalna i dopóki będzie - nie będą nic przenosić. Poza tym UE już ma wprowadzić zaporowe cła na produkty z Chin, by uniknąć odpływu pracy z Europy.
Zatem to praktycznie ostatni dzwonek na tanie PIKO i taniego Kuehna. W 2008 przez jakichś tam panów na wysokich szczeblach może nie być za różowo. Mając to na uwadze, gdy tylko poczuję trochę pieniędzy WYKUPUJĘ!!! osiem interesujących mnie modeli Kuehna na pniu. Bo to super loczki. Ale też nic nie można zarzucić nowej produkcji Tilliga jeśli chodzi o lokomotywy elektryczne.
DBv pisze:2)
Uproszczenia w modelu Kuehna są bardzo niewielkie. W jednym z wywiadów Pan Kuehn zaznaczył wyraźnie, że filozofią jaką kieruje się przy projektowaniu modeli (bo projekt jest jego) jest własnie to aby były one przystosowane do "normalnej"eksploatacji. To, że poręcze odlane są razem z pudłem nie jest więc wynikiem jakichś oszczędności, błędów czy niedoróbek, ale zabiegiem celowym. Model ma nie tylko ładnie wyglądać ale być równiez tak zaprojektowanym, aby w czasie eksploatacji na makiecie był odporny na różnego rodzaju drobne uszkodzenia - równiez w dłoniach mniej "wyrobionego" modelarza. Z tego zamego powodu do modelu dołączane są różne elementy wymienne, które w czasie eksploatacji najczęsciej ulegają zużyciu/uszkodzeniu.
Jeżeli szukać kompromisu pomiędzy modelem "witrynowym" a "makietowym" to właśnie u Kuehna wygląda to najlepiej.
I tu się z Tobą w 100% zgadzam. Pokupię sobie Kuehna po to, by jeździły po zlotach i spotkaniach. Bo są to loki idiotoodporne (choć nie do końca, bo dachową instalację mają bardzo delikatną i finezyjnie wykonaną) Niemniej jednak bardziej E 42 Kuehna się nada na pokaz i jazdę po modułach, gdzie często dochodzi do niezamierzonych kraks, niż E 42 Tilliga. Bo Tilligowskiej szkoda na takie warunki pracy właśnie ze względu na tą delikatność elementów dodatkowych. Za to w domowych warunkach, gdy puszczamy Tilligowską 42 i szanujemy ją (nie ma przypadkowych gapiów i malutkich rączek dzieci, które jakoś tak nieświadomie coś urwały...), to Tilligowska E42 jest nie do pobicia ze swoją finezją.
No a na zakończenie powiem tyle, że mój synek będzie poznawał TT od zestawów startowych, potem przyjdzie kolej proste PIKO następnie na niezniszczalnego Kuehna a na koniec finezyjne i delikatnie wykonane Roco i Tillig.
A teraz odwracając kota ogonem. Ciekawe ile jadu byś wylał na Tilliga, jakby tam nie było zasilania z pantografów, jakby trzeba było przerabiać płytkę celem włożenia dekodera, czy jakby poręcze były odlane z pudłem. Podejrzewam, że Twój wrodzony obiektywizm kazał by zmieszać model z błotem!