W wagonach osobowych dorobiłem szybki w drzwiach i bocznych okienkach. Naświetla na dachu zamalowałem lakierem półmatowym (nie miałem błyszczącego). Dachy wagonów zostały pomalowane od nowa, naniosłem również rdzawe zacieki. Boki i podwozie tylko przyprószyłem. Trzony i tarcze zderzaków jak i obudowy łożysk pomalowałem farbą czarną półmatową. Zawiasy drzwi, resory i elementy hamulców pomalowałem farbami typu Wash. Klamki, poręcze, klapy przejść międzywagonowych i boki stopni pomalowałem odpowiednimi kolorami pędzelkiem.









O ile z efektów waloryzacji wagonów osobowych jestem zadowolony, o tyle z wagonów G10 już nie bardzo. Tylko dwa (MAV i CSD) spełniły moje oczekiwania. Identycznie jak w wagonach osobowych, dachy pomalowałem od nowa. Niektóre deski w bokach wagonów pomalował na inny odcień podstawowego koloru. Na boki naniosłem pastelowy pył z dodatkiem wody, który po wyschnięciu usunąłem twardym pędzelkiem. I tu zaczął się problem. O ile wagon MAV (zielony) i CSD (błękitny) wyszły fajnie, o tyle chłodnie DSB (białe) wyglądały koszmarnie. Ścierając pastele, tak naprawdę wcierałem je jeszcze bardziej w plastik. Pierwszą chłodnię potraktowałem patyczkiem kosmetycznym nasączonym zmywaczem do emalii. Pastela zeszła, ale razem z napisami. Na pomoc przyszła gąbka z płynem do mycia zaczyn. Zabiegł pomógł w znacznym stopniu, ale napisy na tym trochę ucierpiały. Stąd moja decyzja, że kolejne białe wagony będę waloryzował beż użycia czarnej pasteli. Po zabiegu z pastelami całość wagonów została przypruszona kolorem rdzawym a następnie czarnym. Analogicznie jak w wagonach osobowych pomalowałem zderzaki, elementy hamulcowe, stopnie wejściowe i manewrowe.



Wszystkie nadwozia zostały jeden raz zabezpieczone lakierem matowym. Efekty oceńcie sami.