Z tego co wiem to umowa zawarta ustnie to też umowa, choć zaznaczam że prawnikiem nie jestem. Nie chcę też nikogo podburzać - mnie ten pan nic nie zrobił. Wydaje mi się jednak że za usługę to się jakiś tam podatek należy, a urzędy nie lubią być oszukiwane.

Nie mówię o donosie, ale czasem działa samo poinformowanie delikwenta o możliwosciach zakończenia stanu bezkarnosci

Inna sprawa, że powierzenie lokomotywy, która kosztuje np. 1000zł komuś obcemu ot tak, "na gębę" wydaje się, powiedzmy, dość nonszalanckie.
Z resztą jedna kwestia jest dla mnie oczywista: ktoś kto nie odpowiada na moje maile, telefony, zbywa mnie, a nie jest martwy, sparaliżowany tylko widywany tu i ówdzie to ewidentnie mnie lekceważy, a tego akurat nie lubię. Jeśli dodatkowo wziął pieniądze z góry za usługę której nie wykonał, lub powierzyłem mu coś cennego to jak mam interpretować ten brak kontaktu?