Szczęśliwie, szybko, mimo blokady drogi w Mławie przez pielęgniarki, powróciliśmy do domu.
Teraz o imprezie.
Zostaliśmy zakwaterowani w pięknym PAŁACU z XIX w. W pałacowym parku ze starodrzewem oprócz innych atrakcji, stoi wiata (ok. 12 m średnicy), która pomieściła całą naszą makietę. Wiata jest w 80% osłonięta od wiatru i umiejscowiona w cieniu, co pozwoliło nam mimo wysokiej temperatury na zewnątrz, czuć się komfortowo. Na wprost wiaty (ok 10 m) było ognisko (w kamiennym kręgu), na którym, po zakończeniu części dla gawiedzi miło spędzaliśmy czas przy pieczonych kiełbaskach i Ciechanie - dzięki Grzesiu !
Impreza, mimo dramatycznie krótkiego czasu na zorganizowanie, okazała się bardzo udana.
Fakt, że odbyła się na świeżym powietrzu, a nie w gorącej sali gimnastycznej, tylko przyczynił się do jej uatrakcyjnienia. Niepowtarzalna atmosfera parku pałacowego,
piękne okoliczności przyrody - bujna zieleń, pachnące kwiaty, głośne i intensywne trele ptasząt przy fantastycznej pogodzie, dopełniły poczucia relaksu, wręcz wakacji i pozytywnie nastrajały uczestników do imprezy - wszystkim z nas, się podobało i WSZYSCY prosimy Grzesia o powtórkę za rok
Mimo, dramatycznie skromnej i krótkiej czasowo informacji, frekwencja publiki dopisała. Cały czas pojawiały się rodziny z małymi i większymi dzieciakami oraz zainteresowani dorośli - często na rowerach, gdyż lokalizacja pałacu jest troszkę na uboczu. Naliczyliśmy 4 ekipy TV - skąd oni wiedzieli o imprezie, (

) kilku dziennikarzy różnych periodyków. Były wystąpienia "Zwierza Medialnego", "Ojca Założyciela", "Ojca Organizatora" i innych. Tak na prawdę to mieliśmy tylko kilka chwil wolnych, by troszkę odetchnąć. Zawsze, razem z dostawą obiadu, w wiacie meldował się TŁUM, że trudno było spokojnie się posilić, a wierzcie mi, "Pałacowe Jedzonko" było pyszne i obfite, a jak mówię, to WIEM co mówię ...przynajmniej w tej sprawie
