W sTTandardzie, gdy wszystko jest prawidłowo wykonane szlak jedno lub dwutorowy przy przejściu z modułu na moduł elegancko pasuje. W praktyce, szczególnie gdy mamy do czynienia z modułami różnych "wytwórców", bywają drobne problemy ze spasowaniem szyn.
Problem staje się znaczący gdy mamy do połączenia kilka torów, szczególnie gdy biegną skośnie do krawędzi modułów.
Na spotkaniach przyglądam się szczegółom łączenia torów na makietach klubowych. Praktycznie stosowane są dwa rozwiązania:

tory są doprowadzone do krawędzi modułu i mocowane do elementu pionowego kończącego moduł - nawet o grubości sklejki 25 mm (!),

drugim rozwiązaniem jest zakończenie toru w odległości kilku cm od krawędzi modułu, a podczas składania makiety wstawia się brakujący tor (np G2, G3).
Wybrałem metodę drugą, z jednym tylko dodatkowym materiałem oprócz fleksów - laminatem:
Stopka szyny jest przylutowana do kawałka laminatu z wyfrezowanymi podkładami (takie jak te z
Digitalzentrale [
Digitalzentrale.de -> Modell-Modulbau -> Modulbau], ale domowej roboty). Na zakończenie szyny nałożone są typowe wsuwki łączące, ale po obu stronach, a nie z jednej, jak to jest w typowych Gx. Wsuwka jest także przylutowana do laminatu na zewnętrznym podkładzie. Wstawka, czyli brakujący tor, to odcinek fleksa (u mnie 43 mm) z 8-ma podkładami. Do dwóch wewnętrznych podkładów dolutowane są przewody, które połączone są z magistralą zasilającą, czyli każdy tor zasilany jest co najmniej: z obu krańców.
Rozwiązanie opisane powyżej może nie jest idealne, ale pozwala na skutecznie łączenie modułów nawet wtedy gdy skrzynki lekko się wichrują (w dowolnym kierunku, nie tylko lewo-prawo, ale także góra-dół). Szczególnie pozytywnie rozwiązanie sprawdza się gdy skrzynki nie są idealnie poziomo i to tym lepiej im dłuższe są wstawki (unikamy łączeń typu "V").