Rozebrałem go do zera i przyznam, że dawno nie widziałem takiego szajsu... Pod względem "pomysłowości" konstrukcji przebija go chyba tylko platforma do przewozu kontenerów z kołami ułożyskowanymi jak w resorakach.
Co mnie najbardziej uderzyło w tym modelu:
mocowane osobno (!) elementy zawieszenia mają błąd konstrukcyjny. Łożyska z lewej strony modelu są przesunięte względem tych z prawej o ok. 0,5mm. To powoduje, że osie modelu są przekoszone w romb (prawa wyprzedza lewą):
Kod: Zaznacz cały
____________
/ /
_/_______/__
elementy zawieszenia modelu wykonane są z tego dziwnego elastycznego plastiku, z którego Tillig robi poręcze. Plastik ten nie nadaje się jednak na bardziej odpowiedzialne podzespoły. Jest miękki, przez co generuje zauważalne opory toczenia. Dodatkowo plastik ten z czasem potrafi sam się odkształcić. W moim egzemplarzu elementy zawieszenia wygięły się "w łódeczkę" do wnętrza wagonu, blokując całkowicie koła.
wagon ma błędy w oznaczeniach i niewłaściwy kolor podwozia, ale wobec powyższych niedomagań są to już mało istotne problemy.
Próby reanimacji
Mój wagon z zablokowanymi kołami nadawał się praktycznie do śmieci. Nie mając więc nic do stracenia, wykonałem kilka dramatycznych posunięć. Wydłubałem elementy zawieszenia i dogiąłem je szczypcami do właściwego kształtu. Nie było to proste, bo plastik doginany aż do zbielenia w miejscu przegięcia i tak wracał do kształtu "łódki". Operację ponawiałem więc kilka razy, aż plastik "zapamiętał" nowy kształt. Następnie rozwierciłem przydużawe otwory w maźnicach i zamontowałem w nich mosiężne łożyska Peho 201.
Po tych zabiegach model zaczął nawet lekko jeździć. Niestety, nie udało mi się usunąć przekoszenia osi. Aby to zrobić trzeba podciąć same zaczepy, ale zanim to zrobię muszę znaleźć klej, którym da się w razie czego ten dziwny plastik pokleić.