W minioną niedzielę, 27 lutego, miałem przyjemność odbyć następującą wycieczkę z Harrachova (podczas, gdy moi zacni koledzy męczyli się w tłoku na stoku).
Z centrum Harrachova poszedłem w kierunku stacji Mytiny Harrachov (jakieś 4 km pod górę).
Miałem szczęście, bo gdy dochodziłem akurat na stacji pojawił się 'vlak'. Nie bacząc dokąd jedzie - wskoczyłem.

Przez most na Izerze i prawie kilometrowej długości tunel zajechałem do Koreńova o 11.58, gdzie wysiadłem. Po obfotografowaniu składu i zabytkowego budynku dworca obejrzałem w holu ekspozycję zdjęć prezentujących postęp technologiczny i infrastrukturalny kolei ĆD w ostatnim XX-leciu. (Cóż powiedzieć - żałość i wściekłość serce ściska, gdy skonfrontować to z "postępem" na PKP w RP.)
W holu dworca znalazłem informację o wystawie poświęconej kolei zębatej, ale nie wiedziałem, gdzie jej szukać (a byłem sam jak palec). Jednak od strony peronu zaintrygowały mnie niepozorne drzwi, które okazały się być otwarte.
Wszedłem przez nie i przez kolejne aż... trafiłem na otwarte w 2008 roku muzeum. O dziwo, pomimo niedzieli, w środku siedziała sobie pani. Nabyłem bilet za całe 30 ĆK = 5 zł, dostałem wydrukowany po polsku opis i już mogłem się zapoznawać z historią (teksty, fotografie, eksponaty, modele) słynnej Zackenbahn: zarówno z okresu pruskiego Hirschberg - Polaun, powojennego Harrachov - Koreńov - Tanvald, jak i wreszcie - ponownie - Jelenia Góra - Szklarska Poręba - Jakuszyce - Hararchov - Koreńov - Tanvald - Liberec. Dostałem również dwie ulotki poświęcone historii reaktywacji tej linii po 1991 r. (i oczywiście wiecznej niemocy RP). Patrząc na skalę inwestycji z początku XX wieku (mosty, tunele, wiadukty, nasypy, korytarze skalne, etc.), żałosnym jest fakt iż samorząd lokalny musiał występować o dotację z UE, by powycinać drzewa i wyremontować torowisko. Boże, gdzie my żyjemy...
Ekspozycję jak i wizytę w Korzeniowie zdecydowanie polecam

(Nie mam niestety zdjęć, gdyż miałem ze sobą aparat analogowy i ostatnie klatki zużyłem na foto taboru. Po wywołaniu obiecuję je tu zamieścić.)
Zdążyłem jeszcze obejrzeć bocznicę i ruiny budowli okołodworcowych, gdy o 12.43 skład ĆD powrócił z Tanvaldu.
Wskoczyłem tym razem do niebieskiego wagonu i rozkoszowałem się widokami drogi powrotnej.
Podróż w obie strony za darmo, gdyż pomimo moich najszczerszych chęci, konduktor się nie pojawił, a biletów na stacji nie sprzedawano.
Po powrocie do Harrachova i ponownym odjeździe składu przeszedłem się jeszcze kawałek torami w stronę Koreńova, by pooglądać nawisy lodowe na skałach.
Następnie zawróciłem i ruszyłem - po torach - w stronę Jakuszyc, aż do słupa granicznego i jeszcze z 300 metrów dalej.
Tu, gdy popijałem kawkę z termosu wyskoczył na mnie nowiutki szynobus SA-134 z PESY jadący od strony Szklarskiej Poręby. Zaskoczył mnie, bo spodziewałem się go
- wg niejasnego rozkładu - znacznie później. Niestety, nie zdążyłem go pstryknąć...
Chwilę później zawróciłem i rozpocząłem marsz powrotny do Harrachova, bo zbliżała się godzina powrotu do Poznania.
